Usługa i opieka
27 marca 2013Wszyscy znają z popularnej literatury opisy przyjmowania dzieci z sierocińca do rodzin, które tego przyjęcia wcale nie traktowały jak adopcji. Najbardziej chyba znana jest opowieść o „Ani z Zielonego Wzgórza”, opisująca historię dziewczynki z sierocińca, przygarniętej przez bezdzietne małżeństwo. Postaci są oczywiście fikcyjne, lecz umieszczone e konkretnych realiach i systemie prawnym Kanady z początku XX wieku. Główna bohaterka jest pełną sierotą, wychowywaną w ochronce. Na jej przykładzie widać, że dziecko z sierocińca można było wypożyczyć, niejako na próbę. Dziewczynka była w tym wieku, że mogła być pomocna w gospodarstwie i właśnie na tej zasadzie, darmowej pomocy domowej, przechodziła z domu do domu. Gdy się nie spodobała, oddawano ją z powrotem do sierocińca bez żadnych konsekwencji. Trudno sobie wyobrazić, jaką traumę przeżywało dziecko tułające się po obcych domach i nie posiadające właściwie żadnych praw. Praktyka brania dzieci z sierocińca jako darmowych parobków stosowana była również w krajach europejskich i w czasach wcale nie tak odległych. Sformułowanie przepisów adopcyjnych tego typu praktyki teoretycznie eliminuje, choć w rzeczywistości znane są przypadki, jak najbardziej współczesne, że rodzice adopcyjni, już po wspólnym zamieszkaniu z dzieckiem, stwierdzają ,że jednak nie podołają nowej roli i dziecko oddają.
Polecane artykuły
Interesujesz się interakcjami społeczeństwa, chcesz zawsze wiedzieć co w trawie piszczy? To wspaniale, że trafiłeś na nasz serwis Mam nadzieję, że się tutaj zadomowisz i zostaniemy razem na dłużej! Zapraszam do czytania!